Zapraszamy do lektury dziewiątego wywiadu z cyklu rozmów z ludźmi biznesu pt. “Lekcja przedsiębiorczości w praktyce”. Bohaterką artykułu jest Marlena Bednarska – Kojder z Byczyny. Fotografka, makijażystka, twórczyni marki “Marjonetka” oraz współzałożycielka Complexu Beauty “MalujMalujCzesz”. Przedsiębiorczyni, która od 2015 roku prowadzi z sukcesem własną działalność gospodarczą.  Profesjonalistka, która tworzy nowe miejsca pracy, wnosząc jednocześnie mnóstwo świeżości i kreatywności do lokalnej branży foto oraz makijażu. Zaangażowana społecznie lokalna patriotka. Wspiera spółdzielnie socjalne z Gminy Byczyna oraz działa wolontarystycznie w Centrum Integracji Społecznej CISPOL w Polanowicach. 

Katarzyna Zymiak: Kiedy pojawił się pomysł na otwarcie firmy związanej z makijażem i fotografią? Czy od zawsze chciała się Pani tym zajmować?
Marlena Bednarska – Kojder: Pierwsza była fotografia. Pomysł na chwycenie za aparat wygenerowała potrzeba lokalnego rynku. Z pożyczonym aparatem poszłam na ślub koleżanki. I tak złapałam bakcyla. Pracowałam na etacie, ale po godzinach zagłębiałam się w temat zdjęć. Wieść o moim fotografowaniu szybko się rozniosła i co chwilę ktoś pytał czy czegoś nie uwiecznię. Gdy zaczęły się pojawiać kolejne zlecenia, pomyślałam o założeniu firmy. Jestem totalnym samoukiem. Początkowy brak wiedzy rekompensowały mi telefony do znajomych będących dłużej w branży. Później zaczęłam uczęszczać na profesjonalne warsztaty i szkolenia.

Gdzie uczyła się Pani przedsiębiorczości? Na lekcjach w szkole, a może była to wiedza wyniesiona z domu lub nauka własna?
Całe moje życie zawodowe przed “Marjonetką” spędziłam w handlu, głównie na kierowniczych stanowiskach. Były to duże korporacje, które bardzo inwestowały w rozwój pracowników. Tam uczyłam biznesowych podstaw: przepisów prawa pracy, delegowania zadań, rozliczania, raportowania, organizowania czasu pracy czy motywowania. Przeszłam wiele szkoleń m.in.: z zakresu technik sprzedaży, profilu klienta i szeroko pojętego merchandisingu. Ukończyłam również studia z zarządzania, co tak naprawdę było brakującym puzzlem w tej mojej zawodowej układance. W pamięci jednak, bardzo utkwiła mi jedna z sesji w lawendzie, na którą przyjechało małżeństwo z dwiema córkami. Dziewczyny wkręciły się w zdjęcia: skakałyśmy w tiulowych sukienkach, wiankach i z blendą między rajkami. Ojciec rodziny usiadł w wiklinowym fotelu, przystrojonym fioletem, na środku pola i w trakcie sesji, która trwała około 30 minut, dał mi jedną z najcenniejszych lekcji przedsiębiorczości. Jego monolog dotyczył m.in.: jakości usług w stosunku do ceny, mówił o kosztach, o czasie jaki każdy potrzebuje na realizację zleceń, co warto, co się opłaca, a z czego dobrze byłoby zrezygnować. Wracałam do domu zmotywowana i z głową pełną pomysłów.

Zespół Marojonetki w pracy. Na zdjęciu, od lewej: Katarzyna i Marlena.

Skąd w tak młodej osobie: tyle siły i odwagi, dzięki której może Pani realizować kolejne działania biznesowe?
Kiedyś usłyszałam “Lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się w ogóle nie spróbowało”. Tak naprawdę, przy każdym nowym pomyśle czy też zawahaniu – z tyłu głowy – przypominają mi się te słowa.

Jakie są Pani zdaniem plusy i minusy prowadzenia własnej działalności gospodarczej?
Pochodzę z rodziny okrutnych pracoholików. Zawsze na pierwszym miejscu było życie zawodowe. Czas wolny był rarytasem. Własna działalność to bycie 24/7 w pracy. Myślenie o tym co trzeba zrobić, co kupić czy do kogo napisać. Praktycznie nie rozstaję się z kalendarzem. Ale ja to kocham! W trakcie pandemii, kiedy był całkowity lockdown, uświadomiłam sobie, po raz kolejny, że nie mogę żyć bez pracy. Nie ukrywam jednak, że były też ciężkie chwile. Zwłaszcza na początku. Nieraz wysyłałam CV, myśląc o powrocie na etat.

Jakie cechy charakteru oraz jakie umiejętności należy, Pani zdaniem, w sobie rozwijać, jeśli myślimy o prowadzeniu własnej firmy?
Przy prowadzeniu własnej firmy bardzo ważny jest stosunek do odbiorcy. Cały czas się tego uczę i pracuję nad umiejętnością indywidualnego podejścia do klienta, przy jednoczesnym zachowaniu swoich zasad. Tak, aby podczas projektów spełniać maksymalnie oczekiwania klientów. Dużo uczą mnie ludzie, staram się odbierać drobne sygnały, czytać ich potrzeby, analizować i wprowadzać w życie. Dobrym przykładem jest kwestia związana z cennikiem, który na początku przybierał przeróżne formy. Dziś jest to średnia wszystkich potrzeb jakie do mnie trafiały. Maksymalnie swobodny i elastyczny, tak by każdy mógł dostosowywać go do swoich potrzeb, ale jednocześnie taki, by wynagrodzenie było adekwatne do wykonywanej przeze mnie pracy. Społeczność Marjonetki jest dla mnie niczym rodzina. Coraz częściej moje relacje z klientami, przekształcają się w długotrwałe znajomości. Swoich stałych klientów nieoficjalnie nazywam BUMERANGAMI. Mówimy sobie po imieniu, a dzieci malują dla mnie laurki… w takich momentach jeszcze bardziej kocham to co robię!

Marlena Bednarska – Kojder w swoim studiu w trakcie wykonywania makijażu.

Jakie ma Pani plany na przyszłość względem swojej firmy?
Marzę o większym lokalu na studio w centrum mojej ukochanej Byczyny. Chciałabym również mieć rosnące grono klientów, którzy cenią moją pracę i zaangażowanie. Wtedy będzie wszystko. Wtedy jeszcze bardziej poczuję, że mogę wszystko.

Jest Pani przykładem, że w tak niewielkich miejscowościach jak Byczyna, także można rozwijać i budować ciekawą ścieżkę zawodową? Czy nie miała Pani obaw, że zostając w małej miejscowości, ominą Panią możliwości, jakie dają duże miasta?
Oczywiście, że miałam obawy! Zawsze się ma, ale niweluje mi je trochę wrodzona bezkarność 😉 (po dziadku). Nie boję się próbować, jeśli nie wyjdzie to trudno – wypiję wino i wyciągnę wnioski. Uważam, że mam szczęście do ludzi. Kilka ładnych lat temu przyszła do mnie Kasia z prośbą o praktyki. Dziś asystuje mi przy największych zleceniach, jest absolwentką Akademii Fotografii w Krakowie i aktualnie studentką teologii. 12 lat różnicy między nami wyrównało się tym samym spojrzeniem na fotografię. Tak samo niespodziewanie było z Angeliką i Anią, z którymi prowadzę studio “MalujMalujCzesz”. Każda w innym wieku i z innego środowiska. Pierwsza wyrosła jak grzybek po deszczu w momencie, kiedy miałam tyle zapytań o makijaże, że musiałam przy niektórych terminach odmawiać. Drugą przyprowadziła mi klientka. Zaproponowałam współpracę, bo lubię się dzielić i jestem z tych, co cieszą się z sukcesów innych.

Jakie rady dałaby Pani osobie, która dopiero myśli o założeniu własnej firmy?
Żeby próbować i się nie bać. Ja siebie szukałam długo. Mieszkałam w dużych miastach, miałam fajną pracę i super ludzi wkoło, ale zawsze ciągnęło mnie do mniejszego, i nigdzie indziej jak do Byczyny. Jestem lokalną patriotką. Kocham tutejsze zachody słońca. Będąc w korporacji żałowałam, że mnie omijają, że nie mogę wsiąść na rower w złotą godzinę, jechać na wiadukt za miasto i gapić się w niebo. Teraz, kiedy kończę sesję w lecie, kładę się w trawę, patrzę na chmury i myślę “ale fajny ten mój szef” 😉 Dlatego słuchajcie swojego wewnętrznego głosu. Nie zagłuszajcie swoich potrzeb.

Skąd pojawił się pomysł na nazwę firmy: “Marjonetka”, pisane przez “j”, a nie przez “i”?
Od liceum mam ksywę “Marjon”, którą bardzo lubię. Towarzyszy mi ona do dnia dzisiejszego. Kiedyś pracowałam z Jolą (serdecznie pozdrawiam!), która pewnego dnia zwróciła się do mnie słowami “Ty Nasza Marjonetko”. Skomentowałam, że bardzo fajnie to brzmi i jeśli kiedyś założę firmę to właśnie taką będzie nosić nazwę. Minęło kilka lat i tak właśnie się stało. Określenie “Marjonetka” bardzo szybko się przyjęło i podejrzewam, że niektórzy dopiero z tego artykułu dowiedzą się jakie jest moje pełne imię i nazwisko.

Panie, które tworzą Complex Beauty “MalujMalujCzesz”. Od lewej: Anna Rupalska, Angelika Pondel, Marlena Bednarska – Kojder.

Co zrobiłaby Pani, gdyby z wygraną na loterii w wysokości 1 000 000 zł?
Z całą pewnością, nie rzuciłabym firmy, tylko cały czas bym pracowała. Dzieliłabym się swoją wiedzą i doświadczeniem z osobami początkujących w zawodzie. Na pewno, podzieliłabym się także gotówką. Pomogłabym lokalnym instytucjom i życzliwym osobom z okolicy, które zmagają się na co dzień z przeciwnościami życia, na które nie mają wpływu. A dla siebie mały domek z wielkim tarasem, w którym główną rolę odgrywałyby dwa łaciate psy.

Czego Pani życzyć na przyszłość?
Zdrowia i każdego dnia uczucia, że jestem dokładnie tam, gdzie chcę w swoim życiu być!

Dziękuję za rozmowę.
Również bardzo dziękuję. 

Więcej o Marjonetce można przeczytać: 
 na stronie internetowej
➡ na Facebooku
na Instagramie

Marjonetka

————————————–
Tekst należy do cyklu wywiadów pt. “Lekcja przedsiębiorczości w praktyce”. Jest to zbiór rozmów z przedsiębiorcami, którzy opowiadają o swojej drodze, która doprowadziła ich do założenia własnej firmy oraz o tym, z jakimi wyzwaniami muszą mierzyć się w swojej codziennej pracy. Wywiady są pozbawione lukru i szczerze opowiadają o trudnościach, ale także o zaletach wynikających z bycia przedsiębiorcą.

Zachęcamy do lektury innych wywiadów z tej serii: 
1. Rozmowa z Bożeną Gabryk, która prowadzi “Klinikę Natury Kosmetologii Estetycznej” w Nysie,
2. Rozmowa z Małgorzatą i Romanem Famuła, którzy prowadzą Gospodarstwo Rolne “Kozi Dar” w Chudobie,
3. Rozmowa z Anną Preis, twórczynią marki “Kwitnąca Kobieta”,
4. Rozmowa z Iwoną Jankowską, twórczynią marki “Cottonarco” z Kluczborka,
5. Rozmowa z Agatą i Sławomirem Kwiatkowskimi, twórcami Biura Podróży CONTI z Kluczborka,
6. Rozmowa z Michałem Ślicznym, twórcą Gabinetu Tradycyjnej Medycyny Chińskiej “Berberis” z Kluczborka
7. Rozmowa z Barbarą Lutzner, twórczynią marek: FormatB. Film-Fotografia-Grafika oraz Follow Love
8. Rozmowa z Anną Kirsz – Wenerską, twórczynią: Studia Urody “Awangarda” z Kluczborka

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *